niedziela, 30 lipca 2017

8x20/10

Leżę bez tchu,
plackiem w kałuży własnego potu rozbryzganego w obrębie metra na wszystkie strony.
W głowie huk, w sercu łomot, w płucach ogień.
Mięśnie trzęsą się spazmatycznie.
Oczy zalane piekącym potem.
Temperatura ciała grozi ugotowaniem mózgu.
Gdzieś zgubiłam gumkę do włosów i spinki mi powypadały.
Próbuję odetchnąć żeby pozbyć się mroczków z przed oczu, ale w powietrzu jest więcej potu niż tlenu.
READY / SET / GO!
Podrywam się, do dalszego poniewierania się szaleńczymi interwałami.


To nie tortury, kamieniołomy ani rzeźnia.
Spokojnie.
To tylko tabata.

Pozdrawiam.
R

Kot też ćwiczy w rytm tabaty. Zaczyna intensywnie odpoczywać, podczas każdych dziesięciu sekund przerwy między setami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz