środa, 20 czerwca 2018

HAI !

はい


いただきます

Nie, nie uczę się nagle japońskiego, ani nie poszłam nawet na kendo.
(Choć w sumie... pomysł szalony, a ludzie dają radę.) 
Tak mnie naszło. 
Zjadła bym sushi, ale jak sobie nie zrobię, to sobie nie zjem. 
A kupne mi nie smakują tak jak własne.

Leniwie pozdrawiam.
R.

 A kot mówi, że lenistwo to pierwszy stopień do piekła.
A ciekawe, którym stopniem do piekła jest patologiczne obżarstwo, albo robienie afery z kotem sąsiada o 5 rano.

piątek, 15 czerwca 2018

Gorzkie truskawki.

W luźnej rozmowie z mamą, dowiedziałam się, że odpuściła sobie w tym roku robienie powideł truskawkowych. Już więcej robić nie będzie. Za ciężko jej.
Dobrze, że zaczyna odpuszczać, dawno już powinna zwolnić i bardziej o siebie zadbać.

Więc przejęłam pałeczkę.
Po morderczej walce o przepis, bo "na oko to chłop w szpitalu umarł" , słoiczki wychodzą słodkie i pachnące latem.
Mamine w smaku.


Maminy przepis na powidła truskawkowe (i sok)

Na 2-3 łubianki truskawek drobnych i dobrze dojrzałych (1 łubianka = 2 kilo),
wziąć 1 do 1,5 kg cukru (nutka "na oko" musi zostać).
Truskawki umyć, odszypułkować, większe przekroić na pół.
Zasypać cukrem i odstawić na noc.
Dnia kolejnego odlać z truskawek  powstały sok.
Truskawki mieszając, gotować niedługo aż zrobią się "szkliste". 
Część można pognieść tłuczkiem do ziemniaków jeśli trafiły się zwięzłe i nie rozpadają się same.

Wkładać w wyparzone słoiczki, zapasteryzować.

Sok poprzelewać w słoiki, butelki i zapasteryzować j.w.


Ale jednak gorzkie to będą powidła.
Zaprawione już na zawsze goryczą przemijania.

R.

Kot w milczeniu, 
ukradkiem ociera łezkę ogonem.