Po tygodniu biegania z narastającym bólem piszczeli oraz jeszcze większym bólem "niewiadomoczego", bo po prostu obu nóg od dołu aż do krzyża bolących to tu, to tam - postanowiłam przestać liczyć na cud i zwyczajnie zrobić przerwę.
Z żalem, ze złością, jęcząc, stękając i zatruwając życie wszytkim w koło a najwięcej swojemu masażyście chiropraktykowi, jakoś wytrwałam tydzień bez biegania.
Czas zapychałam czytaniem, rozciąganiem, wykonywaniem ćwiczeń na SHIN SPLITS (bóle piszczeli - bardzo polecam artykuł z bieganie.pl na ten temat), jedzeniem truskawek ze śmietaną i kwękaniem.
W akcie desperacji na pociechę odkurzyłam swój stary acz nadal lansiarski rower.
A mój puchaty zajączek odkurzył czym prędzej stare próby przeciągnięcia mnie na dwukołową stronę mocy, nęcąc obietnicami złożenia mi nowego, fajnego, lekkiego dwukółka, pod warunkiem mojego regularnego jeżdżenia i startu w zawodach MTB.
No ale ja nie mogę, no nie mogę, no nie mam czasu jeździć na rowerach, bo muszę iść pobiegać przecież!
No i W KOŃCU, no w końcu dziś sobie pobiegałam.
Ostrożnie, powolutku, z zaciętym Garminem.
Bydlę się zbuntowało i nic ani nie chciało pokazywać, ani nie zapisało.
A nie, no zapisało- 2 km z przebiegniętych mniej więcej 9 km czystego szczęścia.
Ale to nic. Najważniejsze że nogi odpoczęły, nic nie dokuczało, nie widać żadnej konkretnej kontuzji.
Jest szansa że wezmę udział w Biegu Świętojańskim nie tylko jako kibic.
Szkoda tylko wczorajszego Biegu Lesoka, na który byłam zapisana, ale trudno, pobiegnę go za rok.
I tak, czuję się jak nowonarodzona.
Wystarczyło 9 km. :-)
Truchtam z pozdrowieniami.
Ratlerek
Kot ziewa:
Rowery, bieganie, głowy zawracanie.
Lepiej by siedli albo nawet się położyli, to by ich nogi nie bolały.
On leży i proszę! Jego NIC nie boli.
A zjączek kusi jak umie. :) |
No to uff :)
OdpowiedzUsuńBo my Cię wolimy na dwóch nogach niż na dwóch kółkach :)
Bieganie to jednak co innego niż rower - wiem po tym weekendzie ;-). Nowy rower pokochałam od razu, ale bieganie to jednak to! Więc super, że jest szansa na Świętojański - trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńJa też się wolę na nogach niż na kołach.
OdpowiedzUsuńAle kółka też mają zalety. Tak sobie myślę, ze zamiast długich biegów można chyba robić długie rowerowanie w niskich pulsach.
Objętość jest a nogi się oszczędza jakby dawały jakieś sygnały zmęczenia.