niedziela, 23 czerwca 2013

"Jeszcze trochę jazgotania". Nocny Bieg Świętojański.

Jeszcze sobie pojazgoczę, na temat Biegu Świętojańskiego.
Fajny filmik ze startu znalazłam. Jest ich kilka, ale ten najbardziej mi się spodobał.
Widać to morze ludzi wylewające się za linię startu.


W zamieszczonej na maratonypolskie.pl galerii, znalazłam 2 zdjęcia ze sobą.
Fajnie, na ogół raczej się nie załapuję a tu taka gratka na pamiątkę.

Start.
 I tu widać mój problem z łokciami wyższych biegaczy. Tych 2 panów nie mogłam przez jakiś czas wyprzedzić, a ich łokcie rytmicznie migały mi tuż przed nosem.
Się zagapiło jak inni stali w kolejce po wzrost, to się teraz ma takie problemy.

Meta.
 "Nieco" uhetana tym całym bieganiem. :) I jeszcze na dodatek mokra od wody którą na siebie hojnie wylałam dla ochłody.

Ogólnie, to wszystko mi się podoba.
Cały cykl biegów GPX Gdyni jest bardzo dobrze przygotowany i nie ma się czego czepiać.
Bieganie nocą jak się okazało ma swój urok. Byłam do tego nastawiona dość sceptycznie, ale teraz muszę odszczekać - świetny pomysł, świetna impreza, świetnie się biegło, za rok też pobiegnę.
Ale na tą beczkę miodu, muszę  wylać łyżeczkę dziegciu.
Odniosłam wrażenie, że "pojemność" trasy dotarła do punktu krytycznego. Było cholernie ciasno.
Jeśli w przyszłych edycjach zachce się biec jeszcze większej ilości osób, to  coś będą musieli wymyślić. Bo zrobi się naprawde niebezpiecznie. Może puszczać kolejne strefy co kilka minut? Nie wiem, ale skoro widziałam aż 2 upadki biegaczy, to większe zagęszczenie  skumuluje problem.

Toye... Oj. Śmierdzący problem. Tyle w temacie.

Pakiety startowe.
Bardzo mnie ucieszyła koszulka dołączona do pakietu startowego. Do wyboru było kilka kolorów: czerwony, żółty, niebieski, czarny chyba jeszcze biały. Do wyboru rozmiar.  No szał.
Jak jeszcze zobaczyłam wstępnie, że nie jest bawełniana tylko z tkaniny funkcjonalnej, to byłam zdecydowana w niej biec.
Tyle że w domu po rozpakowaniu, wyłonił się drobny problem.
Domniemane S było wielkości chorągwi. :/


Na zdjęciu widać tą "drobną" rozbieżność rozmiarów. Na górze moja biała koszulka, pod spodem czerwone domniemane S rozmiar.
nnawet pomijając fakt, że są jakieś granice trzepactwa ;) nawet w bieganiu i zwyczajnie nie mam ochoty  wyglądać jak mysz w worku, to jeszcze zostają zwykłe względy praktyczne.
Zasadą funkcjonowania materiałów odprowadzajacych pot od ciała, jest ich przyleganie do ciała.
Naprawdę nienawidzę jak mi pot płynie po skórze.
A w takim rozmiarze, mało że opływałabym potem, to jeszcze łopotała jak chorągiew.
Ale już trudno, ścierpiałabym koszulkę trochę przydużą i pot na skórze, ale w tą wszedł mój mąż i nie była obcisła, tylko przykrótka zdeczko. No to bez przesady z tym niby S.
No i  ostatni szczegół, patrzę na metkę a tam co?
"Made in BANGLADESH" (!?)
Bangladesz?! I jeszcze importowana przez jakąś hiszpańską spółkę.
Koszulek w takiej ilości można już chyba szukać u polskich producentów za symbolicznie wyższą- o ile w ogóle wyższą, cenę.
A tak zarobił Bangladesz, zarobiła Hiszpania, wygrał Ukrainiec a zapłacili Polacy.
Yoł!


Pojazgotawszy sobie
truchcikiem pozdrawiam
Ratler

A kot się rozbawił Bangladeszem i opowiada drętwe suchary z brodą dłuższą niż jego ogon.

Wspomnieniowo, zdjęcie ze startu Biegu Europejskiego. Wtedy mi się już wydawało, że jest bardzo ciasno.
Po lewej na środku mniej więcej. Franklina w różowo-zielonej koszulce a Ratler obok macha obiema łapami.


1 komentarz:

  1. Zdaje się, że problem z rozmiarówką to jest stały punkt pakietów startowych. Na Biegu ul. Piotrkowską zdaje się w drugą stronę przesadzili :)

    OdpowiedzUsuń