wtorek, 23 maja 2017

Poetycznie.

Crossfit* zaczyna się w piątek późno wieczorem o głupiej godzinie.
Ma to swoje skutki umysłowe, objawiające się poezją przedtreningowo-refleksyjną.
Próbka okrojona, czyli nie tylko dla 18+

"nie mogę ćwiczyć dobrze, bo boli mnie noga w biodrze" (tak, to moje)
"nie mogę ćwiczyć z rana, bo bolą mnie oba kolana"
"nie mogę ćwiczyć z wieczora, bo nie jest to dobra pora"
"jakieś dzisiaj ciśnienie jest..." (? też nie zrozumiałam kolegi, ale ładunek emocjonalny wypowiedzi był porażający. Jakby do nas Ś.P. Holoubek przemówił z wysokości.)
"nie mogę ćwiczyć w piątek, bo piątek weekendu początek"
"nie mogę ćwiczyć w niedziele, bo z rodziną siedzę w kościele"
"poniedziałek... dzień konia" (kolega od ciśnienia.)
"ja nie mogę, znowu ta padaka" (koleżanka. miała na myśli tabatę)
"nie mogę ćwiczyć w wakacje, bo znam lepsze atrakcje"
"nie mogę ćwiczyć w południe, bo d. mi od tego chudnie" 
"nie mogę ćwiczyć latem, bo idę na ryby z tatem"

A potem wpada na bramę trenejro-instruktojro, niczego nieświadomy, szczęśliwy jak ogórek na wiosnę i radośnie wydziera na nas pysk.

I po poezji.
I po wymówkach.
Nie ma, że boli, że jest ciśnienie, piątek, lato, zima.

Refleksyjnie pozdrawiam,
(ipocojatosobierobięwpiątekwieczorem?)
R.

Kocia poezja na temat:
"jestem piękny, jestem boski, 
nie trenuję, więc beztroski"


* spoko, żenująca prawdziwych krossfiterów wersja klubowa, taka "nie tylko dla koksów".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz