Nie biegam, nie basenuję, nie joguję, siedzę na kanapie i kwitnę.
Jak się nic nie robi, to choćby z nudów człowiek czasami nawet coś pomyśli.
Więc powoli zaczynam układać jakiś mglisty plan, bo do tej pory biegałam bez planu jakiegokolwiek.
Ot tak- po prostu.
Ale powoli, po kolei.
Po sobotniej burzy mentalno-biegowej, niedzielne lekkie rozbieganie w towarzystwie 2/4 Teamu Bez Kota.
Czyli z mężem i starszą córą. Rzadka przyjemność.
Młodsza miała szczęście (?) - bo obie wyrosły znienacka ze swoich butów sportowych a ja mam tylko 2 pary biegowych, więc dla niej nie starczyło.
Została pilnować kota, który pilnował domu, bo jak twierdzi- też wyrósł więc nie biegnie.
Zrobiliśmy bez napinki, po lesie, marszobiegiem koło 6 km, najbardziej pracowały języki jak zwykle w tym towarzystwie.
Po sobocie jednak miałam nogi ciężkie i byłam mocno zmęczona, a córka dopiero ma plan biegać więc tempo wielce rekreacyjne.
Niedzielne takie. :-)
A dzisiaj kwitnę i myślę.
Udział w Biegu Urodzinowym, oprócz tego że był cudownym wydarzeniem, dał mi dużo do myślenia.
Biegnąc te 10 km dowiedziałam się że:
-Nogi.
Są moim najsłabszym elementem.
Są moim najsłabszym elementem.
Są po prostu słabe i kiedy płuca i serce mogą szybciej- nogi nie mają siły i po jakichś 8 km dosłownie nimi ciągnęłam po ziemi.
Mam nadzieję, że tę kwestię z czasem załatwi bieganie po górkach i joga.
- Szybkość.
No cóż, Ratlerek jest ślimakiem.
Wchodzę na swoje ślimacze tempo koło 6.20 i tak się toczę bez względu czy w górę czy w dół.
Niewzruszona jak sam Budda pod baobabem.
Czy tam pod czym on siadywał.
-Zbiegi.
Nie umiem zbiegać- póki jest lekko w dół to nawet nie jest źle, jak się robi średnio w dół to ja zwalniam. Brak mi chyba równowagi, albo znów siły w nogach.
Bo jednak na zbiegach są większe przeciążenia.
-Wola walki.
Cienko - biegnę bo biegnę i jestem z tego zadowolona jak małpa z banana.
Następnym razem trzeba się nastawić, że się nie biegnie byle biec, tylko żeby dobiec szybciej od wszystkich których tylko da się dogonić i przegonić.
Plan na 2013 mam taki, żeby zaliczyć wszystkie 4 biegi gdyńskie z cyklu GPX, bo skoro mam 1/4 medalu, to chciałabym mieć cały.
"W cyklu GPX tradycyjnie znajdą się cztery imprezy, które rozegrane zostaną w następujących terminach:
A sie Ratler rozhulał i piszczy z chciwości- planował Ratler przepełznąć pierwsze 10 km najprędziej w listopadzie 2013, a teraz świeczki w oczach i już cały medal chce, a nie tylko 1/4 choć prędzej.
Dać palec, to rękę w łokciu użre.
Dać palec, to rękę w łokciu użre.
Znalazłam więc plan który wydaje mi się wprawdzie zbyt optymistyczny (no ludzie, jak widzę że mam niby biegać interwały 3 x 1 km w tempie 4,48 i to na początek (!) to sorry, chyba bym musiała wrócić do jeździectwa i na koniu to robić.)
Ale ten plan sobie przemyślę, przerobię pod swoje możliwości i jakoś połączę z faktem, że jeszcze 3 x w tygodniu mam aqafitnes z którego nie zamierzam na razie przynajmniej rezygnować i jeszcze bym w czwartki poszła na jogę organizowaną prze gdyński GOSSIR.
A otóż i ów plan.
Zniszczenie i wymysł Szatana....
przepraszam, M. Bartoszaka.
10 km / 50 min / 3 x tydz / M. Bartoszak
Przez pierwsze 2-3 miesiące przed rozpoczęciem realizacji planu , proponuje biegać 3 razy w tygodniu według schematu:
wtorek ok. 10km – 70%-75% intensywności
piątek ok. – 8km – 80%
niedziela ok. 12km – 70%-75%
Następnie:
Śr
|
Czw
|
Pia
|
So
|
Nie
| |
1
|
2km+3x1km(4’48/km)
p3’30trucht+2km
|
11km- 70%
|
7km- 75%
| ||
2
|
2km+2x1,6km(5’/km)
p5’trucht+2km
|
11km- 70%
|
7km- 75%
| ||
3
|
2km+4x1km(4’48/km)
p3’30trucht+2km
|
11km- 70%
|
7km- 75%
| ||
4
|
9km- 75%
|
11km- 70%
|
7km- 75%
| ||
5
|
2km+3x1,5km(5’/km)
p4’trucht+2km
|
13km- 70%
|
8km- 75%
| ||
6
|
2km+5x0,8km(4’46/km)
p3’30trucht+2km
|
14km- 70%
|
8km- 75%
| ||
7
|
2km+3x1,6km(5’/km)
p5’trucht+2km
|
13km- 70%
|
7km- 75%
| ||
8
|
6km+1x1km(4’46/km)+
1km
|
4km+
2x100mRytm
|
5 - 10km zawody lub test 10km
| ||
9
|
7km- 75%
|
8km- 75%
|
15km- 70%
| ||
10
|
2km+5x1km(4’48/km)
p3’30trucht+2km
|
13km- 70%
|
7km- 75%
| ||
11
|
2km+6km zmiennym tempem/km :5’15-5’05-5’15-5’05-5’15-5’05 +2km
|
9km- 70%
|
6km- 75%+ 3x100m Rytm
| ||
12
|
2km+2x1km(4’48/km)
p3’30trucht+2km
|
4km- 70%
|
2km- 70%+2x100m Rytm
|
10km zawody
|
Rytm - to rytmiczna przebieżka, nie bardzo szybka ale ładna technicznie*
* Pan Bartoszak raczy żartować na osłodę.
Mam sobie wypruć flaki i jeszcze żeby było ładnie technicznie?
Jeszcze jeden taki żarcik i zrezygnuję z Pana Bartoszaka a wezmę się za Pana Staszewskiego porady.
Pan Staszewski litościwie prawi, że właściwie jak nam się nie chce biegać nic innego, to możemy sobie biegać tylko długie wybiegania i to wystarczy i wszytko potem można biec i łaski bez, byle mieć butelkę z wodą w krzakach:
Biegaj ze Staszewskimi - odcinek 7
Biegaj ze Staszewskimi - odcinek 7
I tym to optymistycznym staszewskim akcentem,
biegiem pozdrawiam
Ratlerek
P.S.
A może ktoś zna jakieś litościwsze plany na 10 km w okolicach 55, 50 minut i mógłby polecić?
Takie więcej dostosowane do możliwości leniwych ślimaków, niż Brusa Li i Chucka Norissa?
Ambicji to Ci odmówić nie można. 4.48? Matko i córko... To całe 3 minuty szybciej niż moje aktualne tempo. W życiu tyle nie wyciągnę! Też teraz jakiegoś planu szukam ale ja przy Tobie to jestem jak dorożka przy Mercedesie.
OdpowiedzUsuńA na jakich dystansach będą te pozostałe biegi? Też dyszki?
Wilma, ale to jest plan DO PRZEROBIENIA :-D
OdpowiedzUsuń4,48 to też dla mnie prędkość którą być może mogłabym uzyskać jakbym miała z górki a ktoś by mnie dodatkowo popchnął. No i nie kilometrze a na może 50 metrach.
Zresztą, na razie i tak będę robić część przygotowawczą, czyli to co pod nazwą planu jest mniejszym drukiem.
Bo ja tyle nie biegam, więc za sam plan się wezmę jak zrobię okres przygotowawczy, a potem sobie plan dostosuję na zasadzie wartości % wysiłku i zadań na dany tydzień.
Ten plan to jakaś rzeźnia jest! :-D Dlaczego nie weźmiesz się za ten? http://www.bieganie.pl/index.php?show=1&cat=19&id=169 3 treningi w tygodniu i od razu masz na procenty i intensywność. I zawsze możesz go trochę przerobić, jeśli masz większe ambicje zmierzające w stronę Rzeźnika Bartoszaka ;-).
OdpowiedzUsuńDagmara, dzięki. :-)
OdpowiedzUsuńFaktycznie wygląda bardziej przystępnie ten plan.
Muszę sobie w weekend siąść do obu i na spokojnie zrobić na ich podstawie swój własny dostosowany do mnie.
Powodzenia :-). Na mnie stanowczo bardziej motywująco działa dostosowanie planu do siebie w górę - zwiększając pewne parametry - niż w dół ;-). No bo od razu człowiek czuje się lepszy od planu, co nie? Taki przodownik pracy i w ogóle :-D.
OdpowiedzUsuń